niedziela, 22 września 2013

[03]

Podniosłam głowę znad notatnika i popatrzyłam na drzwi. Krzyknęłam "proszę" i czekałam, aż ktoś wejdzie, jednak nikt się nie pojawił. Odłożyłam zeszyt na łóżko i podeszłam, żeby otworzyć. Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Był pusty. Czyżby powtórka z rozrywki? Rozglądnęłam się dookoła, jednak byłam sama. To powoli zaczynało mnie irytować. Nie mogłam sobie zmyślić, że ktoś pukał. Z dołu słyszałam śmiechy rodziców i Louisa. Więc kto do cholery....? Wywróciłam oczami i wróciłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Z powrotem usiadłam na łóżku, a notatnik włożyłam do szuflady szafki. Popatrzyłam w sufit i zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem. Po raz kolejny wymyślałam coraz to nowsze scenariusze tego, co ewentualnie mogłoby mnie spotkać.

~ Rose ~

Po wyjściu Louisa, byłam już zmęczona całym dniem. Chyba zasługiwałam na choć krótką chwilę relaksu? Następnego dnia miałam jechać na sesję zdjęciową jakiejś pary młodej i musiałam być wypoczęta, by skupić się na zrobieniu im najpiękniejszych fotografii, jakie kiedykolwiek w życiu widzieli. Sprzątnęłam z ławy filiżanki po herbacie i wstawiłam je do zmywarki, po czym poszłam od razu do łazienki. Wzięłam szybki gorący prysznic, przebrałam się w starą koszulkę i spodenki, i weszłam do sypialni. Harry siedział na czarnej sofie i przyglądał mi się z łobuzerskim uśmiechem. Od 16 lat nic się nie zmieniło. Wciąż zachowywał się jak szalony dzieciak. Zaśmiałam się i położyłam dłonie na biodrach.
-Chcę po prostu iść spać - powiedziałam - więc położę się teraz do łóżka, a ty spokojnie położysz się obok mnie, żebym mogła się do ciebie przytulić i obydwoje sobie zaśniemy, jasne?
-Jak słońce, kochanie - odpowiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy - cokolwiek zechcesz.
- Destiny jest w pokoju obok.
-Destiny ma 16 lat i zapewne słuchawki na uszach - powiedział, poruszając brwiami, na co znowu się zaśmiałam.
Nawet nie wiem, w którym momencie Harry wstał i podszedł do mnie. Zarzuciłam mu ręce na szyje i popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Jak to możliwe, że od 16 lat z każdym dniem kocham cię coraz mocniej? - spytałam ze szczerym uśmiechem.
-Lepiej ty mi powiedz, jakim cudem od 16 lat codziennie zakochuję się w tobie na nowo - odpowiedział i pocałował mnie najczulej, jak umiał.
Przylgnęłam do niego i oddałam pocałunek, po czym przytuliłam się do niego i po raz kolejny tego dnia szczerze się uśmiechnęłam. Miałam wszystko, o czym od zawsze marzyłam. Dom, rodzinę, a przede wszystkim szczęście. Moje dawne życie odeszło w niepamięć. Wszystko się układało. Odsunęłam się od Harrego i położyłam się do łóżka. Tradycyjnie położył się zaraz obok i przytulił mnie do siebie. Zgasiliśmy światło i przez chwilę leżeliśmy w ciszy.
-Des pytała mnie o Carmen - powiedział Hazz w pewnym momencie, a na samo brzmienie tego imienia się skrzywiłam.
-Musiała rozmawiać z Dylanem - westchnęłam - powiedziałeś jej, że..
-Nie - przerwał mi, doskonale wiedząc, o co chodzi - nie powiedziałem jej o tym. Nie musi wiedzieć wszystkiego.
-Masz rację. Nie ma co do tego wracać.
-Powiedziała, że to jedna z jej ulubionych aktorek.
-Naprawdę? - zdziwiłam się - Nigdy tego nie mówiła.
-Może nie miała powodu? Nie wiem, nieważne. Ale.. przygotuj się na to, że ciebie również zacznie wypytywać.
-O Carmen?
-Nie, nie o nią. O Nate'a...
-Ahm.. jak zapyta, to jej o nim opowiem. Przecież wiesz, że nie mam przed nią tajemnic. Staram się być jej matką i przyjaciółką. Chcę, żeby mi ufała i wiedziała, że może mi ufać.
-Ona o tym wie, Rose. Nie mogła wymarzyć sobie lepszej matki.
-Czy ja wiem? Zawsze mogłabym być lepsza..
-Nie, nie mogłabyś. Nie da się być lepszą. Mogę zadać ci jedno pytanie?
-Oczywiście. O co chodzi?
-Żałujesz?
-Co to za pytanie? Czego mam niby żałować?
-Tego, że zostałaś ze mną, a nie wyleciałaś z nim do Stanów..
-Głupszego pytania nie mogłeś sobie wymyślić?
-Odpowiedz.
-Niczego nie żałuję, Harry - odpowiedziałam szczerze - jestem cholernie szczęśliwa, że zostałam. Jestem szczęśliwa, że nie pozwoliłeś mi wtedy wyjechać. Kocham tylko ciebie. Nate to było tylko chwilowe zauroczenie. To ciebie cały czas kochałam, nie jego. Po prostu.. to już nieważne. Nie ma co wracać do spraw sprzed kilkunastu lat. Jesteś moim mężem. Mamy wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego życia. Jesteś moim szczęściem. Ty i Destiny. Mam przy sobie wszystko.
-Gdybym mógł, to oświadczyłbym ci się jeszcze raz. A potem jeszcze raz i jeszcze raz. Będę wdzięczny Niallerowi do końca życia.
-Z powodu?
-Z powodu tego, że przywiózł cię do Anglii. Gdyby nie on, to zapewne byśmy się nie poznali, nie uważasz?
-Może. Ale się poznaliśmy.
-I zakochaliśmy..
-Właśnie. Nawet nie wiem, kiedy to wszystko zleciało.
-Mam jeszcze jedno pragnienie.
-Niby jakie?
-Zawsze chciałem mieć syna..
W tym momencie zaczęłam się śmiać. W sumie to sama nie wiem, dlaczego. On zawsze potrafił coś palnąć. Nawet jeżeli to była prawda.
-Ej, czemu się śmiejesz? - udał oburzonego.
-Teraz? - spytałam i przygryzłam dolną wargę - Chcesz się teraz ze mną kochać, a syn jest pretekstem, prawda?
-No cóż.. załóżmy, że masz rację.. ale no pomyśl, nie chciałabyś mieć jeszcze jednego dzieciaka?
-Czujesz się na siłach wychować kolejnego bobasa?
-Z tobą? Nie ma rzeczy niemożliwych. A zresztą przydałby się taki mały Harry Junior Styles, który byłby zabójczo przystojny i leciałyby na niego wszystkie dziewczyny na świecie. Miałby świetlaną przyszłość.
-I skończyłby jako striptizer - zaśmiałam się.
-Zaraz, chwila.. co?!
-Z tego, co mówisz wynika, że dziewczyny rozbierałyby go wzrokiem. Albo sam by się przed nimi rozbierał. Może kiedyś przyjdzie na świat Harry Junior. Ale to jeszcze nie jego czas.
-No więc słucham.
-Co?
-Boli cię głowa, brzuch, masz okres, czy co? Jaki jest powód?
-Chcę iść spać, Harry. Po prostu spać.
-Coś na to poradzimy..
-Ale przecież..
Nie powiedziałam nic więcej, bo jego usta naparły na moje. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. I tak nie miałam wyjścia. A mogło być w sumie bardzo.. miło? Zapowiadała się naprawdę ciekawa noc.

~Destiny~

 Nadeszła sobota. Wcale nie wycofałam się ze swojej decyzji, że pójdę na imprezę Jasmine. Miałam powoli dość tego ciągłego siedzenia w domu, albo wychodzenia z Dylanem. Oczywiście nie przeszkadzało mi jego towarzystwo, ale czasami czułam, że potrzebuję przyjaciółki płci żeńskiej. Chłopak nie potrafił zrozumieć większości problemów dorastającej nastolatki. Niestety.. życie. 
Tego dnia od rana miałam jakiś dziwny humor. Kompletnie na nic nie miałam ochoty. Coraz częściej zaczynałam myśleć o Charlotte. Nienawidziłam jej z całego serca. Kto by pomyślał, że jeszcze rok temu była moją najlepszą przyjaciółką? Gdy tylko myślami wracałam do tych chwil, od razu coś łapało mnie za serce. Nie chciałam się nad tym rozczulać. To było kompletnie bez sensu. Cały ten dzień przesiedziałam przed telewizorem i dopiero wieczorem poszłam pod prysznic, żeby zacząć się przygotowywać. Wysuszyłam włosy, zostawiając je rozpuszczone, zrobiłam ten sam co zwykle makijaż, dokładając do niego tylko cienkie kreski eyelinerem na powiekach i nałożyłam na usta ledwie widoczny błyszczyk. Jak już mówiłam wcześniej - nie lubiłam za bardzo się stroić. Na imprezy ubierałam się tak, jakbym po prostu szła na zakupy czy gdziekolwiek indziej z Dylanem. Nie widziałam powodu, by ubierać sukienki, szpilki i marynarki. Wolałam swobodny styl, w którym czułam się idealnie. Założyłam bieliznę i poszłam do garderoby, gdzie ubrałam TEN zestaw. Nie napisałam ani nie zadzwoniłam do Jasmine, żeby potwierdzić swoje przybycie, bo i tak nie miałam po co. Doskonale wiedziałam, że będzie czatować przy drzwiach, czy przypadkiem się nie zbliżam. Ta popularność poważnie zaczęła mnie irytować. Nie byłam żadną gwiazdą i nie chciałam nią być. To, że mój ojciec kiedyś śpiewał w najpopularniejszym zespole na świecie, nie oznaczało, że inni mieli traktować mnie jak księżniczkę czy nie wiadomo jak wielką celebrytkę. Tak, wkurzało mnie to jak cholera. Świat był naprawdę popieprzony. 
Gotowa zeszłam na dół, by powiedzieć rodzicom, że wrócę późno. Słyszałam ich śmiechy z kuchni, więc poszłam w tamtym kierunku. Stanęłam w progu i od razu przewróciłam oczami, widząc, jak ojciec całował mamę, przypierając ją do blatu. Skrzywiłam się i skrzyżowałam ramiona.
-Czy wy naprawdę musicie przy ludziach? - jęknęłam, a oni niechętnie się od siebie odsunęli.
-Nie będę ukrywał, jak bardzo kocham twoją matkę - powiedział tata, puszczając mi oczko - masz do nas jakiś interes?
-Nie, coś ty. Przyszłam, żeby wam powiedzieć, jak bardzo was kocham i jak bardzo jesteście słodcy, gdy wpychacie sobie języki w gardła - odpowiedziałam, wywracając oczami.
-Destiny, twoje słownictwo jest nie na miejscu - skarciła mnie mama.
-Idę na imprezę do Jasime. Wrócę prawdopodobnie bardzo późno.
-Do Jasmine? - zdziwiła się - Myślałam, że nie za bardzo za nią przepadasz..
-Bo tak jest, ale mam dość ciągłego siedzenia w domu. Chcę choć raz wyjść do ludzi i się zabawić. Mogę?
-Dylan idzie z tobą? - spytał tata.
-Tak, idzie ze mną. Przecież bez niego nigdzie się nie ruszam.
-W porządku. Masz czas do północy.
-Okey, będę koło trzeciej. Do zobaczenia!
-Destiny!
Nie słuchałam, co mówili. Po prostu wyszłam z domu. Wiedziałam, że i tak nic mi nie zrobią. Byli zbyt kochani, żeby mnie ukarać. Znałam zasady. Po pierwsze miałam wrócić, zanim będzie jasno. Po drugie musiałam odbierać każdy telefon. Po trzecie nie mogłam się upić. Zarzuciłam na plecy jeansową kurteczkę i poszłam na przystanek autobusowy, gdzie czekał już na mnie Dylan. Przywitałam się z nim i razem ruszyliśmy na Picadilly Circus. Dom Jasmine był niedaleko. Już z daleka słyszałam muzykę. Zebrało się dość sporo ludzi. Posłałam Dylanowi krótki uśmiech i razem zmierzaliśmy do wejścia. Nie zdążyłam nawet wejść na schody, gdy z domu wypadła Jasmine i natychmiast do nas podbiegła.
-Nie mogę uwierzyć, że przyszliście! - pisnęła - Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
-Uspokój się dziewczyno - odpowiedziałam - jeszcze nawet nie weszliśmy do środka. A jak będzie nudno, to po prostu sobie pójdziemy i więcej nas nie zobaczysz. Czemu tak się ekscytujesz?
-Bo.. och, nieważne. Właźcie i bawcie się dobrze!
Uśmiechnęłam się do niej i wspólnie z przyjacielem przekroczyliśmy próg jej domu. Wszyscy patrzyli na nas z niedowierzaniem. Widocznie nie spodziewali się naszego widoku. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na jakiejś domówce. Moja nieufność do ludzi była silniejsza ode mnie i po prostu wolałam siedzieć w domu i słuchać muzyki. Tym razem jednak musiałam się przełamać. Podeszłam do stolika z napojami i nalałam sobie coli z lodem. Usiadłam na jakiejś kanapie i podkuliłam nogi. Po chwili Dylan usiadł zaraz obok. Długo jednak ze mną nie posiedział, bo w tłumie wypatrzył Vanessę. Nie chciałam na siłę go przy sobie trzymać.
-Idź do niej - powiedziałam - skoro ma być twoją dziewczyną, to lepiej jej nie ignoruj.
I już go nie było. Musiałam przyznać, że muzyka była dość dobra, a ludzie bawili się idealnie. Tylko ja czułam się jakoś dziwnie. Samotność. Tak, to zdecydowanie było to. Oprócz Dylana nie miałam kompletnie nikogo. To żałosne. Iść na imprezę i nie mieć z kim się bawić. Jak to w ogóle możliwe? Po pewnym czasie ktoś usiadł obok mnie. Mimowolnie odwróciłam głowę i od razu cała zesztywniałam. Ze wszystkich ludzi z imprezy akurat ONA musiała tu przyleźć i posadzić swoją szanowną dupę zaraz obok?! Na mojej twarzy pojawiła się groźba. Charlotte popatrzyła na mnie, lekko się uśmiechając.
-Cześć Destiny.. - zaczęła niepewnie.
-Jeżeli myślisz, że będę z tobą rozmawiać, to uprzedzam, że nie mam takiego zamiaru - warknęłam, zaciskając dłonie w pięści.
-Proszę cię tylko o kilka minut.. chcę w końcu wyjaśnić..
-Tu nie ma czego wyjaśniać, rozumiesz? - przerwałam jej - Byłaś moją najlepszą przyjaciółką. Ufałam ci! A ty co? Zrobiłaś mi piekło na ziemi. Dzięki, ale nie mam ochoty nawet na ciebie patrzeć, Charlotte.
-To było rok temu! Byłam głupia i to w sumie nie wszystko zależało ode mnie, bo..
-Daj spokój - znów jej przerwałam i wstałam - nie mam najmniejszej ochoty tego słuchać. Miałaś swoją szansę, którą straciłaś i nie ma nawet opcji, żebym po raz kolejny ci zaufała. Wybrałaś. Niestety nie mnie.
Po tych słowach odwróciłam się i odeszłam. Moim celem stało się znalezienie łazienki. Powoli czułam łzy napływające mi do oczu. Nie chciałam płakać. Nie chciałam, żeby inni wiedzieli, że jestem słaba. W końcu znalazłam odpowiednie drzwi. Zamknęłam się na klucz i usiadłam na wannie. Musiałam jakoś się uspokoić. Rok temu Charlotte była moją najlepszą przyjaciółką. Ona i Dylan byli dla mnie ludźmi, za którymi mogłabym wskoczyć w ogień. Co się okazało? Że Char była po prostu żmiją. Poznała moje sekrety i słabości a potem.. naśmiewała się ze mnie w szkole. Wszystkim opowiedziała o moich problemach. Był nawet taki moment, w którym rozpowiedziała, że mój ojciec mnie molestuje. Dopiero wtedy ludzie zorientowali się, że jest podłą suką. Odsunęli się od niej, a mnie zaczęli przepraszać. Dopiero po kilku miesiącach wszystko się uspokoiło. Nie byłam w stanie jej tego wybaczyć. Wtedy stwierdziłam, że ludziom nie można ufać bo prędzej czy później i tak odejdą, pozostawiając za sobą ból i wspomnienia. Źle czułam się na tej imprezie. Sporo osób chciało wyciągnąć mnie to tańca, a ja nie chciałam. Miałam uprzedzenie do wszystkich. I może to właśnie dlatego czułam się taka samotna? Musiałam to zmienić. Musiałam zmienić samą siebie. Zaczynając od razu. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wyszłam z łazienki, kierując się w stronę tańczących. Ludzie zaczęli się uśmiechać, a ja po prostu zaczęłam tańczyć. Chociaż ten jeden raz chciałam się dobrze bawić. Na wolnym kawałku chciałam zejść, ale ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z jakimś wysokim, przystojnym chłopakiem, który patrzył na mnie z uwodzicielskim uśmiechem. Zaśmiałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w talii. Musiałam przyznać, że był przystojny i używał genialnych perfum.
-Nie wiem, czy powinnam tańczyć z nieznajomym - powiedziałam figlarnie.
-Jestem Matt - odpowiedział, puszczając mi oko - już nie jestem nieznajomy.
-Okey, skoro tak mówisz.
-Nie widziałem cię wcześniej na takich imprezach. Myślałem, że chodzisz tylko do klubów VIP czy coś.
-Nie lubię, jak ludzie traktują mnie jak jakąś bogatą królewnę. Nie chodziłam na domówki, bo po prostu nie miałam na to ochoty.
-Więc co skłoniło cię do przyjścia do mojego domu?
-Do twojego? - zdziwiłam się - Myślałam, że to dom Jasmine..
-Nie pomyliłaś się - zaśmiał się - Jas to moja młodsza siostra. I w sumie gospodyni tej imprezy.
-Ahm.. wspaniale. To ile ty masz lat?
-Spokojnie, nie jestem jakiś stary - znów się zaśmiał, a ja coraz bardziej go lubiłam - mam tylko 19. Zbyt wielkiej różnicy wieku między nami nie ma.
-Lubisz zarywać do młodszych? 
-Tylko, jeżeli mam nadzieję, że okażą się tego warte - uśmiechnął się ciepło - i są śliczne. 
-Nie jetem śliczna.
-Udam, że wcale tego nie powiedziałaś. Nie powinnaś okłamywać sama siebie, Destiny.
-Och, więc znasz nawet moje imię? To dość ciekawe..
-Wiem o tobie dość sporo. Ale mimo wszystko chciałbym poznać cię bliżej. Pozwolisz mi na to?
-Jesteś tego wart?
-Gwarantuję ci, że jestem.
-Okey. W takim razie niech będzie - tym razem to ja się uśmiechnęłam.
Do końca imprezy tańczyłam tylko z nim. Okazał się naprawdę fajnym i zabawnym facetem. Rozmawialiśmy nawet na najgłupsze tematy, a i tak nie było nudne. Czułam się przy nim swobodnie i luźno. Był chyba pierwszym chłopakiem, przed którym nie miałam żadnych zahamowań. Jeszcze chwila, a całkiem zapomniałabym, że przyszłam tu z Dylanem. Impreza powoli dobiegała końca. No, przynajmniej dla mnie, bo zegar wskazywał 2:10. Nie chciałam się zbierać. Po raz pierwszy bawiłam się naprawdę świetnie. Dałam Mattowi swój numer telefonu i już miałam opuszczać jego dom, gdy obok mnie przebiegła Jasmine, cała zapłakana. Byłam zdezorientowana. Matt już się oddalił, a ja nie czułam się dziwnie. Coś kazało mi iść za nią. Tylko czemu? Przecież nie była nawet moją koleżanką. A lada chwila spóźniłabym się do domu. Palnęłam się w czoło i poszłam za nią. Na końcu korytarza były tylko jedne drzwi. Przystawiłam do nich ucho i usłyszałam jej szloch. Może w ogóle nie powinnam się do tego mieszać? Odpuścić i po prostu pójść do domu? Może, ale coś w środku mi na to nie pozwalało. Zapukałam delikatnie, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Ponowiłam próbę z tym samym skutkiem. W końcu wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Jasmine popatrzyła na mnie zaskoczona i podciągnęła nosem. Znalazłam się w jej pokoju. Usiadłam obok niej na łóżku, nie wiedząc, jak zacząć rozmowę.
-Czemu tu przyszłaś? - spytała - Impreza odbywa się w salonie.
-Ja.. po prostu widziałam, jak biegłaś.. i że płaczesz.. i pomyślałam, że..
-Nic mi nie jest, Destiny - przerwała mi - poradzę sobie.
-Coś mi się nie wydaje. Powiesz mi, co się stało?
-Dlaczego cię to obchodzi? Myślałam, że mnie nie lubisz i że tylko działam ci na nerwy. 
-Nie przesadzaj. Zaprosiłaś mnie na pierwszą imprezę, na której naprawdę dobrze się bawiłam. Nie mogę cię nie lubić. Powiesz, co się stało? Wyrzuć to z siebie. Będzie ci lepiej. Może będę mogła ci pomóc?
-Tu raczej nie da się pomóc.. ale dzięki za chęci.
-Jas, ja nie żartuję. Co się stało? 
-Obiecujesz, że nikomu nie powiesz? - przełamała się w końcu.
-Obiecuję. Więc?
-Od pół roku mam chłopaka. To znaczy.. miałam. Tą imprezę urządziłam specjalnie dla niego.. chciałam, żebyśmy po prostu spędzili miło czas, bo dawno się nie widzieliśmy.. on ma 18 lat i jest trochę zapracowany, bo pomaga ojcu w sklepie.. a ja go naprawdę kocham.. po prostu na jedną noc chciałam mieć go dla siebie. I dopiero dzisiaj dowiedziałam się jakim jest chamem i świnią..
-Zrobił ci coś? - przestraszyłam się.
-Nie zdążył.. - załkała - poszliśmy na górę, do pokoju dla gości.. usiedliśmy na łóżku, zaczęliśmy gadać, jak zwykle.. i nagle on zaczął mnie całować po szyi i coraz bardziej się do mnie przysuwać. Mi się to podobało, więc nie protestowałam. Położył mnie na łóżku i zaczęliśmy się całować. Dopiero, jak chciał zdjąć ze mnie sukienkę, zorientowałam się, co on chce zrobić. Zaczęłam się szarpać, wyrywać.. mówiłam mu, że nie chcę, że nie jestem gotowa, ale on nie słuchał.. trzymał mnie za ręce i całował po dekolcie.. zaczęłam płakać, błagałam żeby przestał.. a on rzucił tylko "jak mnie kochasz, to to zrobisz". A ja nie chciałam.. w końcu kopnęłam go w jaja i uciekłam.. 
-Co za.. świnia! - krzyknęłam oburzona - Nie darowałabym gnojkowi.. normalnie urwałabym mu jaja!
-Daj spokój, Des.. pewnie się wkurzył i sobie poszedł poszukać innej naiwnej..
-Mam nadzieję, że go tu nie ma, bo serio byłabym w stanie go walnąć w ryj. Co za idiota.. nie powinnaś się nim przejmować. To nie była prawdziwa miłość, skoro jemu chodziło tylko o jedno. Jasmine, nie płacz. Nie był ciebie wart..
 -Ale ja go naprawdę kochałam.. - płakała nadal - był dla mnie cholernie ważny! Ja.. naprawdę myślałam, że on jest inny.. ale nie, oni wszyscy są tacy sami.
-Nie płacz, mała. Hej, jego już nie ma. Znajdziesz sobie kogoś o wiele lepszego, mówię ci. Kogoś, kto będzie na ciebie zasługiwał.
-Dlaczego mi pomagasz? - spytała nagle - Dlaczego siedzisz tu ze mną i słuchasz tego wszystkiego, zamiast iść się bawić? Po co, Destiny?
-Bo tego potrzebujesz. Nie powinnaś być teraz sama. Powinnaś położyć się spać i zapomnieć o tym wszystkim.
-A impreza? Nie mogę tak po prostu..
-Tym się nie przejmuj. Wszystkim się zajmę, obiecuję. Razem z twoim bratem damy radę.
-Z Mattem? - zdziwiła się - To wy się znacie?
-Poznaliśmy się dzisiaj - uśmiechnęłam się - idź pod prysznic i porządnie się wyśpij. Niczym się nie martw. 
-Jesteś kochana.. nie wiem, czym sobie zasłużyłam na to, żebyś tak mi pomagała..
-Jesteś bardzo fajną dziewczyną, Jasmine. I przepraszam, że do tej pory tak źle cię traktowałam.
-Nie gniewam się - uśmiechnęła się i otarła łzy - dziękuję.
Posłałam jej pokrzepiający uśmiech i wyszłam z jej pokoju. Przy drzwiach wyjściowych natknęłam się na Dylana. Popatrzył na mnie wkurzony i skarcił mnie wzrokiem.
-Destiny, do cholery! - Krzyknął - Jest za piętnaście trzecia! Gdzieś ty była?
-Miałam do załatwienia pewną sprawę. Daj mi jeszcze kwadrans.
-Zwariowałaś? Za 15 minut mam być w domu i ty też do cholery!
-Oj tam, jak raz się spóźnimy to świat się nie skończy. Proszę, Dylan.. to naprawdę ważne.
-Masz kwadrans. Czekam na zewnątrz.
-Będę punktualnie!
Cmoknęłam go w policzek i wbiegłam wgłąb domu. Matta zauważyłam od razu. Rozmawiał z jakimś kolegą i popijał drinka z colą. Odciągnęłam go na bok, a on popatrzył na mnie zdziwiony. 
-Myślałem, że..
Nie dałam mu dojść do słowa. W skrócie opowiedziałam mu co się stało i poprosiłam, żeby zajął się imprezą. Patrzył na mnie zbulwersowany.
-Zabiłbym skurwysyna! - krzyknął.
-Ja też, ale to i tak nic by nie dało. Zapewne już sobie poszedł. Zajmiesz się wszystkim? Moja godzina policyjna właśnie się skończyła..
-Jasne, wszystko pod kontrolą. Uciekaj do domu. I dzięki za informacje.
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że do zobaczenia!
I już mnie nie było. Wybiegłam z domu i dogoniłam Dylana. Szybko dotarliśmy na stację metra, gdzie na szczęście nie było prawie nikogo. Pod domem znalazłam się o 3:45. Wszystkie światła były pogaszone. Jak najciszej weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Przemknęłam się do swojego pokoju, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i zaszyłam się w łóżku. Dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Co za dzień...

________________________________
No, także mamy i trójeczkę :) O Louise mało.. póki co, spokojnie.. ^^
Akcja się rozkręca, haha :D 
Dziękuję za wszystkie komentarze <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
Zasada się nie zmienia :))
Następny wkrótce! 

Love you all ! xxx

25 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! Uwielbiam to opowiadanie, ale proszę dodawaj te rozdziały częściej ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. boski zakochałam się w tym opowiadaniu <3 czekam kiedy będzie więcej Louisa. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz krótki :)
    Rozdział wspaniały ^^ to miłe ze strony Des, że mimo wszystko tak się zachowała wobec Jasmine ;) życzę duuuuuuużo weny i ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już się nie mogę doczekać dalszej części! :D Życzę weny i do następnego xD

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi sir ten cały Matt. :) szkoda, że o Lou jest tak mało ale mam nadzieję, że się to rozkreci :)) hmm o co chodziło Rose i Harremu w sypialni... pierwsze co przyszło mi na myśl, to że Dylan jest jej bratem.. Ale to przecież nie możliwe prawda? a wlaśnie co doo nich to strasznie się cieszę, że po tylu latach dalej się kochają :)) to takie slodkiie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny jak zawsze.
    Och czyli będzie Harry Junior Styles? Ale fajnie :)
    Miło ze strony Des, że zajęła się Jes. Wysłuchała ją, pocieszała i w ogóle.
    Na samym początku myślałam, że do pokoju Des pukał Lou, a tu w końcu nikt nie pukał :(
    No fakt mało Louisa, ale skoro akcja się rozwija to czekam :*
    Myślę, że Des i Jes się zaprzyjaźnią :)
    Weny i do kolejnego rozdziału :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kochan kocham ! Boskie ! Jeej brak slow !! Ja chce juz nastepny ;c ale Des słodko postąpila z Jasmine ! I mam nadzieje ze Matt to spoko chlopak i nie zrobi zadnego swinstwa Des ! Love ya !

    Natu xx

    OdpowiedzUsuń
  8. aaawww ! dalej dalej <33
    Świetne xoxox
    Ania ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg cudowny rozdzial. Jest bardzo ciekawie. Przez caly czas gdy opisywalas perspektywe Rose sie usmiechalam. Omg razem z Harrym sa tacy slodcy:(

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne opowiadanie! Świetnie piszesz :) Nie mogę się doczekać momentów z Lou :)
    Przy okazji zapraszam do siebie http://darkness-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. AMAZING *-* Rozdział wspaniały. Ten Matt też fajny się wydaje. ^.^
    Czekam na next'a.
    Wenyy kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo podoba mi sie rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały! Nigdy nie wiem co napisać w komentarzu.... Ale wiedz że piszesz świetnie! Jestem mega ciekawa co będzie dalej. Jak dla mnie 20 lat różnicy to trochę dużo... ale tu może być ciekawie... A z resztą miłość łamie wszystkie zasady nie? Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje, że pojawi się szybko.
    - Sophie :) -

    OdpowiedzUsuń
  14. no nareszcie trujeczka !! Jestes swietna ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny rozdział,ale to nie nowość każdy jest taki :) Czekam na kolejny ;* I Love You :*<3!♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział Jest genialny ; **

    OdpowiedzUsuń
  17. LOVE YOU :****
    Kocham te opowiadanie i czekam na następny rozdział < 33.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy kolejny? Dodawaaaj szybkoo :) swietnieee
    W ciagu trzech dni przeczytalam wszystkie rozdzialy od poczatku o harrym i rose wiec jestem tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na next <3. A roździał zajefajny <3 łohoo jaram sie :D

    OdpowiedzUsuń
  20. suuuper zresztą jak zawsze :P
    twoje opowiadania są dla mnie jak tlen i uzależniają za każdym rozdziałem jeszcze bardziej, nie mogę bez nich żyć. Jednocześnie są jak lekarstwo na wszystko... po prostu je kocham i nie mogę doczekać się nexta więc hurry up please :* =Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  21. dawaj szybko nexta bo już umieram z ciekawości....Lubisz chyba ludzi trzymać w napięciu?! :P
    Malinka <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy nastepny??? !!! Ja już nie mogę się doczekać. Świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń