Sama nie wiem, jak poskładać to do kupy, żeby opowiedzieć Wam całą moją historię. Po powrocie z warsztatów wszystko się rozpadło. Między mną a Louisem nie zostało kompletnie nic z wielkiego uczucia, które połączyło nas w Nowym Jorku. Ja martwiłam się reakcją rodziców, Louis obawiał się reakcji przyjaciół i oczywiście mediów. Postanowiliśmy to wszystko zakończyć, zapomnieć, żyć dalej, jakby to w ogóle się nie wydarzyło. Jeżeli myślicie, że było to łatwe - wręcz przeciwnie. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Zakochałam się w tym szaleńcu bez pamięci i choć bardzo chciałam wymazać go z pamięci - nie udało mi się to. Mama zauważyła, że coś jest nie tak i ciągle wypytywała, co się dzieje, lecz ja milczałam jak grób. Nie mogłam nikomu o tym powiedzieć. Nawet Dylanowi. Chociaż on miał gorzej - po powrocie z NY dowiedziałam się, że jego mama leży w szpitalu, ponieważ lekarze wykryli u niej nowotwór. Nastały ciemne dni, nie miałam głowy myśleć o moim nieudanym związku z Louisem. Musiałam za wszelką cenę podnosić na duchu Dylana i całą resztę. Zayn bardzo ciężko to znosił, wszyscy bardzo się martwiliśmy. Było naprawdę bardzo ciężko, jednak nowotwór nie był złośliwy i po kilku miesiącach Natalie opuściła szpital z całą masą lekarstw, lecz z o wiele lepszym samopoczuciem. Znowu mogłam wrócić do swoich myśli. Louis bywał u nas coraz rzadziej, a jak już nas odwiedzał, starałam się nie opuszczać swojego pokoju. Pewnego razu po prostu do mnie przyszedł, mówiąc moim rodzicom, że chce powiedzieć mi coś o warsztatach. Pamiętam to bardzo dokładnie...
https://www.youtube.com/watch?v=qfFOzQVKuMs <-- WŁĄCZ!
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to ON. Przecież słyszałam jego głos na dole. Łudziłam się, że może to mama, ale ona puka inaczej. Nie pomyliłam się. Gdy wszedł do mojego pokoju, serce zabiło mi szybciej. Nic z dawnego uczucia nie wygasło. Wszystko było tak samo silne, a każde wspomnienie pocałunku czy zwykłego uścisku paliło moje serce. W oczach zebrały mi się łzy, ale starałam się być silna. Zamknął drzwi i usiadł obok mnie na łóżku, przyglądając mi się, jakby odkrywał coś nowego. Potem po prostu mnie do siebie przytulił, a ja rozpłakałam się na dobre. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wszystko, co kumulowało się we mnie przez ostatnie pół roku, teraz wyszło na zewnątrz.
-Destiny.. - odezwał się łagodnie - nie masz nawet pojęcia, jak cholernie za tobą tęsknię..
-To nie ma żadnego znaczenia - powiedziałam przez łzy - sam powiedziałeś, że nie mamy żadnych szans.. że 20 lat to zdecydowanie zbyt wiele.. że ludzie nigdy tego nie zaakceptują.. nie mamy żadnego wyboru.
-Jesteś dla mnie naprawdę ważna.. - powiedział i popatrzył mi w oczy - chcę, żebyś to wiedziała i nigdy nie zapomniała o tym, że cię kocham i nigdy nie przestanę.
-Ja też cię kocham.. ale nigdy nie będziemy razem.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Potem po prostu mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek z całym uczuciem, jakim go darzyłam. Nie chciałam, żeby to mijało. Chciałam móc normalnie wziąć go za rękę i pospacerować ulicami Londynu. Albo tak jak w NY położyć sie na jego torsie i rozkoszować się jego bliskością. Ale bajka się skończyła.
-Destiny.. ja.. muszę ci coś powiedzieć - zaczął ostrożnie.
Wiedziałam, że przyszedł tu w jakimś celu. Coś musiało się stać. Wyczułam napięcie, które między nami zawisło. Obawiałam się najgorszego.
-Chodzi o Darcy.. prawda? - spytałam z bólem.
-Bierzemy ślub..
W tym momencie moje serce rozpadło się na milion kawałków i wiedziałam, że nic nie będzie w stanie go poskladać. Nie spodziewałam się tego. Przed chwilą powiedział, że mnie kocha a teraz się żeni? Odsunęłam się od niego i spojrzałam z odrazą.
-Żenisz się z Darcy?! - krzyknęłam, nie zważając na to, czy rodzice mnie usłyszą czy nie.
-Destiny, proszę cię, uspokój się.. wszystko ci wyjaśnię..
-Nie chcę żadnych twoich wyjaśnień! Jesteś zwykłym kłamcą i oszustem! Chcesz powiedzieć, że kochasz nas obie równocześnie!?
-Destiyn.. Darcy jest w moim wieku, media podłapały temat, przestali pisać o naszym pobycie w Nowym Jorku.. znalazłem z nią wspólny język, wróciło wszystko, co łączyło nas kiedyś.. znowu potrafimy się dogadać.
-I to jest powód, żeby brać ślub?
-Skarbie, mam 36 lat, to najwyższy czas, żeby wziąć ślub. Jak sama powiedziałaś - nie jest nam dane być razem. Wiesz to i ja to wiem.
-Chcę, żebyś wyszedł przez te drzwi i nigdy więcej nie pokazał się w moim życiu.
-Destiny...
-Wyjdź!! - wrzasnęłam i otworzyłam drzwi na oścież.
Zrobił to, o co go prosiłam, posyłając mi ostatnie zranione spojrzenie. Zatrzasnęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i do końca dnia nie przestałam płakać.
Tamtego dnia wieczorem przyszła do mnie mama. Nie powiedziałam jej, o co chodzi. Wykręciłam się tym, że chyba jestem chora. Wiedziałam, że mi nie uwierzyła, ale zostawiła mnie w spokoju. Nie mogłam przecież nikomu powiedzieć, że zakochałam się w 20 lat starszym facecie, w dodatku przyjacielu rodziny, który teraz bierze ślub. Wieść o tym szybko się rozeszła. Po kilku dniach wszystkie gazety, telewizja i internet nie trąbiły o niczym innym, jak o ślubie Louisa i Darcy. W moim domu również panowała wspaniała atmosfera, a mama nie potrafiła mówić o niczym innym. Stałam się obojętna. Przytakiwałam jej, nawet potrafiłam się zaśmiać. Z wielkiego dołka wyciągnął mnie Matt, który niemal codziennie u mnie był. Rozmawialiśmy, chodziliśmy na spacery i do kina. Moi rodzice bardzo go polubili i szanowali. We mnie z czasem też coś się odezwało. Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę o Louisie, ale nie mogłam katować się całe życie. Tak rozpoczął się mój związek z Mattem. Po raz pierwszy od niemal roku poczułam się szczęśliwa. Potrafiłam się uśmiechnąć, chociaż każdy bibloard o Louisie i Darcy wciąż w środku mnie bolał. Ale miałam swoje życie. Inne życie.
Wszystko powoli zaczęło się układać. Matt stał się dla mnie wszystkim, czego potrzebowałam. Odliczałam godziny do kolejnego spotkania, nie mogąc się doczekać chwili aż mnie przytuli i pocałuje. Życie stało się inne. Wszystko było inne, choć wciąż takie samo. Jak głupio to brzmi, prawda?
Pewnego dnia po powrocie do domu, zastałam na swoim biurku białą kopertę z wykaligrafowanym moim imieniem i nazwiskiem. Wiedziałam, co jest w środku. Doskonale wiedziałam. Wtedy coś we mnie pękło. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że moment, w którym dostanę zaproszenie na ślub w końcu nadejdzie. I dokładnie w momencie, gdy rozkleiłam się na dobre, do pokoju weszła mama....
Wszystko powoli zaczęło się układać. Matt stał się dla mnie wszystkim, czego potrzebowałam. Odliczałam godziny do kolejnego spotkania, nie mogąc się doczekać chwili aż mnie przytuli i pocałuje. Życie stało się inne. Wszystko było inne, choć wciąż takie samo. Jak głupio to brzmi, prawda?
Pewnego dnia po powrocie do domu, zastałam na swoim biurku białą kopertę z wykaligrafowanym moim imieniem i nazwiskiem. Wiedziałam, co jest w środku. Doskonale wiedziałam. Wtedy coś we mnie pękło. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że moment, w którym dostanę zaproszenie na ślub w końcu nadejdzie. I dokładnie w momencie, gdy rozkleiłam się na dobre, do pokoju weszła mama....
Nie usłyszałam pukania, ale wiedziałam, że ktoś jest w pokoju. Podniosłam głowę z poduszki i zobaczyłam mamę, która szybko usiadła obok mnie i ze strachem w oczach spojrzała na mnie.
-Destiny, co się stało? - spytała pełna troski - Ktoś cię skrzywdził? Matt coś zrobił?
Nie mogłam jej powiedzieć. Wiedziałam, że nie mogę. A jednak miałam już tego wszystkiego dość. Dość duszenia w sobie wszystkich tych emocji, których sama nie mogłam opanować. Musiałam w końcu z kimś o tym porozmawiać. Nie sądziłam tylko, że będzie to mama.
-Nie chodzi o Matta... - zaczęłam ostrożnie - tylko o Louisa...
-O Lou? - spytała w kompletnym szoku - Co Louis ma wspólnego z twoimi łzami?
-Mamo.. jest coś, o czym nie wiesz..
-Destiny, o czym ty do diabła mówisz?
-Naprawdę chcę z tobą o tym porozmawiać.. ale chcę, żebyś zachowała się jak przyjaciółka i żeby ta rozmowa została tylko między nami dwiema. Mogę na to liczyć?
-Des..
-Mogę? - przerwałam jej, ocierając łzy.
Kiwnęła tylko głową i usiadła obok, tuląc mnie do siebie. Wiedziałam, że popełniam błąd i że zaraz wszyscy się o tym dowiedzą, ale naprawdę miałam dość duszenia tego w sobie. Zaczęłam więc od samego początku. O tym, jak reagowałam na niego od pierwszego spotkania. Później o tym, co było między nami w Nowym Jorku. I nareszcie o powrocie do szarej rzeczywistości w Londynie. Przez całą opowieść nie przestawałam pochlipywać i co chwila smarkać nosa. Mama siedziała w kompletnym osłupieniu, nie przerwała mi nawet raz. Widziałam wielkie niedowierzanie, które malowało się na jej twarzy. Ale z mojego serca w końcu spadł ogromny ciężar.
-Nie musisz mnie osądzać i prawić kazań - powiedziałam na koniec - wiem, że to wszystko nie miało racji bytu. Wszystko się skończyło, kiedy wróciliśmy i przysięgliśmy, że nikt się o tym nigdy nie dowie. Myślałam, że to wszystko za mną, że mi przeszło.. ale tak nie jest.
Mama nadal nic nie mówiła, a ja po prostu czekałam na jej wybuch, furie, kazanie, na cokolwiek, ale nic nie mówiła.
-Czy ty go kochasz? - spytała w końcu spokojnym głosem, wprawiając mnie w zdziwienie.
-Ja.. - zacięłam się - nie wiem, mamo.. jestem z Mattem, to jego kocham, to z nim jestem szczęśliwa i to z nim mogę jakoś ułożyć sobie życie..
-Destiny, nie pytałam cię o Matta..
-Wiem...
-Więc... kochasz go?
Teraz to ja się zacięłam. Nie chciałam przyznać się do tego sama przed sobą. Miałam o tym wszystkim zapomnieć i żyć dalej, a nie rozgrzebywać stare rany. Idiotka ze mnie.
-Tak.. - powiedziałam cicho - ale to nie ma żadnego znaczenia, mamo. Przecież on bierze ślub.. ułoży sobie życie z Darcy i będzie żył długo i szczęśliwie. Nie wierzę, że reagujesz na to wszystko z takim spokojem...
-Kochanie.. wprawiłaś mnie w największy szok w moim życiu. Nie spodziewałam się takiej historii.. Nie sądziłam, że Louis może być na tyle głupi, żeby zaczynać z tobą cokolwiek.. między wami jest 20 lat różnicy, to zbyt wiele.. Do diabła, jesteś nastolatką a on dorosłym facetem! Powinien mieć rozum, zanim cię w sobie rozkochał!
-Mamo! - przerwałam jej ostro - To nie on mnie w sobie rozkochał. To była moja wina, rozumiesz? Zafascynował mnie od samego początku, on się przed tym bronił, ale ja byłam uparta.. I wiesz co? Te 2 tygodnie w NY były najlepszym czasem w moim życiu. Wiedziałam, że dopadnie nas rzeczywistość. I cierpię teraz sama przez siebie, zrozum to. Nie musisz mnie oceniać. Sama już to zrobiłam..
-Boże gdyby media się o tym dowiedziały.. Gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział.. Wybuchłby światowy skandal! Destiny, coś ty sobie myślała, dziecko?!
W tym momencie nie wytrzymałam. Posłałam jej pełne wyrzutu spojrzenie i wstałam z łóżka.
-A więc tak zachowują się matki-przyjaciółki, których córki chciały się po prostu wygadać i dostać jakąś życiową radę, zrozumienie i wsparcie, żeby choć trochę ukoić cierpienie.
Po tych słowach wybiegłam z pokoju, choć słyszałam, że mnie woła. Przez łzy nie wiedziałam, dokąd biegnę. Przez łzy nie zauważyłam czerwonego światła na przejściu dla pieszych.
Miałam poważny wypadek, który prawie przypłaciłam życiem. Przez 2 tygodnie leżałam w śpiączce farmakologicznej. Lekarze dawali mi marne szanse, ale byłam silna. Wybudziłam się i pierwszą osobą, którą ujrzałam przy moim łóżku, była mama. Miała wycieńczoną twarz, spuchnięte oczy, zapadłe policzki i suche usta. Wyglądała jak wrak człowieka. Zaraz obok niej stał tata, który wcale nie wyglądał lepiej od niej. Przecież nie chciałam umrzeć ani mieć wypadku, do cholery. Na widok moich otworzonych oczu, mama wybuchnęła płaczem, a tata natychmiast chwycił mnie za rękę i zaczął mówić, jak bardzo mnie kocha i jak wielkie przeżył piekło. Spędziłam jeszcze kilka dni w szpitalu na badaniach kontrolnych. A kiedy wypisali mnie do domu, przeżyłam kolejny wielki szok w swoim życiu ...
https://www.youtube.com/watch?v=450p7goxZqg <-- WŁĄCZ!
Weszłam do mojego pokoju, żeby w końcu położyć się we własnym łóżku. Ale zanim przekroczyłam próg, stanęłam w kompletnym osłupieniu. Cały mój pokój wypełniony był różami w różnych kolorach. Były dosłownie wszędzie. A przy moim łóżku stał Louis, ze łzami w oczach patrzący w moją stronę. Rodzice, którzy stali przy mnie, tylko skinęli w jego kierunku i zeszli na dół. Nie miałam pojęcia, co się właśnie wokół mnie działo.
-Co to wszystko ma znaczyć? - spytałam, czując łzy wzbierające w oczach - Gdzie jest Darcy? Zgubiłeś ją po drodze, czy gdzieś tu się czai?
-Destiny.. Darcy już nie ma - powiedział, płacząc - nie ma jej, rozumiesz?
-O czym ty...
-Zerwałem zaręczyny - powiedział po prostu, wprawiając mnie w wielkie osłupienie.
-Louis, co ty zrobiłeś.. przecież wasz ślub miał odbyć się za 3 dni!
-To bez znaczenia. Nie mógłbym z nią być.
-Ale..
-Nie rozumiesz tego? - spytał, przerywając mi - Destiny, nie mógłbym żyć bez ciebie. Kiedy twoja mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że leżysz w szpitalu z niewielkimi szansami na przeżycie, coś we mnie pękło.. Wybiegłem z domu jak szalony i złamałem sporo przepisów, by jak najszybciej znaleźć się przy twoim łóżku. Przeżyłem piekło, rozumiesz? Wtedy Rose powiedziała mi, że wie, o wszystkim i że to właśnie przez to i jej brak zrozumienia wybiegłaś z domu. Od Harrego oberwałem w mordę, ale należało mi się. I wiesz co? Przywalił mi nie dlatego, że się w tobie zakochałem. Przywalił mi, bo pozwoliłem cię skrzywdzić i zostawiłem cię, gdy naprawdę mnie potrzebowałaś. Spędziłem wiele czasu, rozmawiając z nimi o całej sytuacji. Zayn, Niall i Liam tez o wszystkim wiedzą. Destiny.. jesteś dla mnie wszystkim, czego potrzebuję w życiu. I jeżeli mi wybaczysz.. jeżeli powiesz, że mi wybaczasz, już nigdy więcej cię nie zostawię i już zawsze będę przy tobie. Nieważne, że jest między nami 20 pierdolonych lat różnicy. Kocham cię, Destiny Styles. Błagam, wybacz mi..
Padł przede mną na kolana i płakał. Po prostu płakał. Nie wierzyłam własnym uszom. Myślałam, że śnię i zaraz się obudzę, ale to nie był żaden sen. To była rzeczywistość. Wiedziałam, że będziemy musieli zmierzyć się z całym światem, ale byłam na to gotowa. I Louis też był. Rozpłakałam się i podeszłam do niego, a on przytulił mnie najmocniej jak umiał i pocałował, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Od tego dnia wszystko zaczęło się na nowo. Tak jak myśleliśmy, wybuchł światowy skandal, gdy media dowiedziały się o naszym związku. Byliśmy mieszani z błotem i poniżani na każdym kroku. Ale to nie miało żadnego znaczenia, bo mieliśmy siebie. Matt wyjechał do Ameryki i nie dawał żadnego znaku życia. Darcy również zniknęła na dobre, przeklinając nas wszystkich. Jasmine nie chciała wybaczyć mi tego, jak cholernie skrzywdziłam jej brata, ale w końcu sama do mnie przyszła, bo za bardzo tęskniła. Wszystko zaczęło się układać. Tęskniłam za Mattem i próbowałam się z nim skontaktować, ale bez skutku. Wyraził się jasno: nie chciał mnie znać. W szkole również wszystko się zmieniło. Ludzie patrzyli na mnie inaczej, często byłam wytykana palcami, ale radziłam sobie z tym. To było moje życie. Życie, którego chciałam i potrzebowałam. Rodzicom trudno było zaakceptować nasz związek, ale dawali radę. Słów taty nie zapomnę do końca życia.
Louis był moim najlepszym przyjacielem, odkąd tylko pamiętam, dlatego wiem, że zaopiekuje się tobą lepiej, niż ktokolwiek inny. To człowiek o wielkim sercu, który jak kocha, to prawdziwie i do końca życia. Gdy widzę cię szczęśliwą z człowiekiem, którego traktuję jak brata od kilkunastu lat, wiem, że podjąłem dobrą decyzję. Idźcie przez życie razem przeciwko światu i innym ludziom, ale nigdy nie zatraćcie siebie. Nigdy nie przestańcie być szczęśliwi.
Każdy ma w życiu trudno. Rodzice w końcu opowiedzieli mi prawdziwą historię o Carmen. O tym, jak tata zdradził mamę i jak wielkie piekło przeszło każde z nich. A teraz? Kochali się bardzo mocno już od tylu lat, a płomień ich uczucia nie wygasł nawet odrobinę. Wiedziałam, że przede mną długa i kręta droga. Wiem to nadal, choć od tych wydarzeń minęło już pół roku. Jestem z Louisem i jestem szczęśliwa. Media powoli tracą zainteresowanie naszym związkiem, bo zawsze potrafią wynaleźć coś bardziej "interesującego". Skończyłam 17 lat. Wciąż jestem tylko dzieckiem. Ale jestem cholernie szczęśliwa, bo Louis stara się jak jeszcze nigdy dotąd. Nigdy nie sądziłam, że moje życie pójdzie w tym kierunku. Uwierzcie mi, widziałam siebie wszędzie, ale nie u boku Louisa Tomlinsona, który już kilkakrotnie poprosił mnie o rękę. Wszystko może się ułożyć, choć życie nie jest usłane różami, przynosi wiele cierpień i rozczarowań. Mimo tego zawsze trzeba iść do przodu. Robić to, co dla nas najlepsze. Cieszyć się życiem - w innym przypadku nic nie ma sensu. Rozkoszować się chwilą - gdyby jutro miało nigdy nie nadejść. Tak potoczyło się moje życie - moja własna przygoda z One Direction. Wiem, że czeka mnie jeszcze sporo na mojej drodze. Ale życie jest po to, by przeżyć je jak najlepiej i złapać szczęście, które ukrywa się w pojedynczych chwilach. Nie zapominajcie o tym...
DESTINY STYLES
_______________________________
Napisanie epilogu zajęło mi więcej czasu, niż przypuszczałam, ale oto jest. Starałam się napisać to jak najlepiej i mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Spodziewaliście się innego zakończenia? Jeżeli tak - napiszcie mi jakiego :) Dzisiaj żegnam się z UNUSUAL CHOICES, ale nie żegnam się z pisaniem, choć byłam tego bliska. Wciąż pracuję nad nowym blogiem, do którego link udostępnię Wam w czerwcu. Jeżeli nadal chcecie czytać moje opowiadania - jestem wdzięczna i bardzo Wam za wszystko dziękuję, przede wszystkim za cierpliwość i za to, że nie zwątpiliście, choć ja byłam tego bliska.
Do napisania, Directioners!!! XxXx
~ Alexiss