-O co tu chodzi, Rose? - spytał Harry zupełnie poirytowany.
-Nate był tu dzisiaj.. - powiedziałam niepewnie, z grymasem.
-Co masz na myśli, mówiąc "był tu dzisiaj" do cholery? Tak po prostu sobie przyszedł, a ty go wpuściłaś? I co, może mi jeszcze powiesz, że grzecznie piliście sobie herbatkę?
-Harry uspokój się, okey?
-Jak mam się uspokoić, wiedząc, że pod moją nieobecność w tym domu przebywał facet, przez którego o mały włos nie straciłem cię na dobre 16 lat temu?!
-Opanuj emocje! Nie spodziewałam się go. Przyszedł zupełnie nagle i niespodziewanie. Wiesz w jakim byłam szoku widząc go po tak długim czasie? Zwyczajnie mnie ścięło! Chciał tylko pogadać, więc go wpuściłam.. ale od razu zakomunikowałam mu, że nie ma dla niego miejsca w moim życiu. Nie teraz, gdy wszystko mam poukładane. Prosił, żebym dała mu szansę na naprawienie naszej przyjaźni. Zostawił wizytówkę gdybym chciała pogadać i po prostu wyszedł. To wszystko. Nie masz się nawet czym denerwować.
-Łatwo powiedzieć - odparł już spokojniejszy - po prostu się we mnie zagotowało, jak zobaczyłem to imię i nazwisko.
-Przecież wiesz, że nie masz się czym przejmować - uśmiechnęłam się lekko - nie musisz być o mnie taki zazdrosny.
-Zawsze będę - odpowiedział - zawsze, jeżeli chodzi o innych facetów.
-Haroldzie, jestem twoją żoną od 16 lat, to ci nie wystarcza, żeby zrozumieć, że jestem tylko twoja?
-Ja to wiem. Ale lubię, jak to powtarzasz.
Po tych słowach pocałował mnie a ja z uśmiechem odwzajemniłam jego gest. Był wyrozumiały. A tą wizytówkę od razu postanowiłam wyrzucić do kosza. Nie chciałam komplikować sobie życia dawnymi sprawami z Nate'm. Nie ma szans. Wróciłam o kuchni i zajęłam się przygotowywaniem obiadu, a Harry poszedł na górę wziąć prysznic. Kilka minut później do domu wróciła Destiny. Od razu poszła do swojego pokoju, więc się nie wtrącałam. Zapowiadał się całkiem udany dzień.
~Destiny~
Wyszłam z domu, bo umówiłam się z Jasmine, żeby obgadać pewne sprawy. Jednak przez cały czas zastanawiałam się, kim jest mężczyzna, który dzisiaj nas odwiedził. Mama była w kompletnym szoku, widząc go. Musiała go znać. To musiał być ktoś z jej przeszłości. Postanowiłam o wszystko ją wypytać, gdy tylko wrócę do domu. Po drodze zajrzałam do Starbucksa żeby kupić swoje ulubione frappuccino. Przy jednym ze stolików dostrzegłam znajomą postać. Louis pochylał się nad gazetą i pił kawę w zamyśleniu. Coś chwyciło mnie za serce, gdy przypomniałam sobie imprezę i nasz taniec. Wiedziałam, że go nie pamięta. Kupiłam frappuccino i podeszłam do jego stolika. Jak gdyby nigdy nic pociągnęłam łyk zimnego płynu i usiadłam na przeciwko, na krześle. Louis podniósł wzrok i uśmiechnął się do mnie lekko zdziwiony.
-Cześć, Destiny - przywitał się normalnie - co tu robisz?
-Zapewne to samo, co ty - odpowiedziałam po prostu - piję kawę.
-Ach tak.. - odpowiedział.
Między nami zapadła niezręczna cisza. Po co ja w ogóle obok niego usiadłam? Nie mogłam zwyczajnie kupić kawy i sobie pójść? Idiotka.. Już chciałam się podnieść i po prostu wyjść, gdy on znów się odezwał.
-Destiny.. chciałem przeprosić cię za wczoraj - powiedział lekko skrępowany - po prostu za dużo wypiłem i nie wiedziałem, co robię. Nie chcę, żeby to w jakikolwiek sposób odbiło się na naszej relacji.
-Emm.. nie no, wszystko okey. Przecież nic takiego się nie stało, po prostu tańczyliśmy..
-Pomijając fakt, że byłaś w klubie, w którym w ogóle nie powinno cię być..
-Impreza to impreza - powiedziałam, wzruszając ramionami.
-Jesteś za młoda..
-Wczoraj ci to nie przeszkadzało - przerwałam mu wściekła.
Zaniemówił. Moje słowa go zaskoczyły i wydawał się być skrępowany. I dobrze.
-Nawet mój ojciec tak się nie zachowuje - powiedziałam - wrzuć na luz panie Tomlinson. Imprezuje gdzie chce i z kim chce i nie ma w tym żadnego twojego interesu.
Po tych słowach wstałam i wyszłam z lokalu, zostawiając go samego. Choć nie na długo, bo przez szybę widziałam, jak dosiada się do niego jakaś wysoka, szczupła blondynka. Straciłam humor na cokolwiek. Już nawet nie chciało mi się iść na zakupy z Jasmine, choć na to zawsze byłam chętna i gotowa. Chciałam do niej zadzwonić i umówić się na inny dzień, ale przecież nie mogłam jej tak wystawić. Ogarnęłam się i 15 minut później spotkałam się z przyjaciółką pod Victoria's Secret.
Po kilku godzinach łażenia po sklepach miałam już całkowicie dość. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu i wypytać mamy o tajemniczego mężczyznę. Jas miała jednak inne plany. Naprawdę nie chciałam się z nią kłócić, ale tego dnia zwyczajnie nie miałam humoru na więcej. Ciągle zastanawiałam się, kim była ta wysoka blondyna, która przysiadła się do Louisa po moim odejściu. W sumie nawet nie powinno mnie to obchodzić, a jednak wciąż siedziało mi to w głowie.
-Des, wszystko okey? - spytała w końcu Jasmine - Dziwnie się zachowujesz..
-Dziwnie to znaczy?
-Mało się odzywasz, praktycznie niczego nie oglądasz i jesteś jakaś przygaszona.. o czym ty tak myślisz? Tylko mi nie mów, że o Louisie..
Trafiła. Uśmiechnęłam się do niej w odpowiedzi.
-Nawet mnie nie denerwuj.. to nie jest normalne.
-Jas, daj spokój - westchnęłam - nie jestem głupia, wiem co robię. Nie musisz się o mnie martwić. A teraz przepraszam cię, ale muszę wrócić do domu.. Już długo mnie nie ma, a obiecałam mamie pomóc przy obiedzie. Ostatnio spędzam z nią za mało czasu i głupio się z tym czuję..
-W porządku, nie ma sprawy.. a rozmawiałaś z Mattem?
-Na razie nie. I póki co nie mam zamiaru.
-Wiesz, że nie chciał cię zdenerwować.. po prostu zależy mu na tobie i nie chciał, żeby jakiś starszy facet się do ciebie dobierał..
-Jasmine, teraz ty zaczynasz? - spytałam wkurzona - Wrzućcie wszyscy na luz, do cholery! Wiem, co robię.
Po tych słowach wywróciłam oczami i przytuliłam ją. Wolnym krokiem ruszyłam w kierunku domu. Po drodze nieco się uspokoiłam i opanowałam emocje. Weszłam do środka i od razu poszłam do siebie, żeby poprawić makijaż i przebrać się w coś wygodnego. Zaraz po obiedzie, gdy mama poszła do sypialni, żeby jak zwykle odpocząć, od razu do niej poszłam. Musiałam czegoś się dowiedzieć. Usiadłam obok niej na łóżku, a ona odłożyła książkę, którą właśnie miała czytać, na nocny stolik.
-Coś się stało, kochanie? - spytała, jak zwykle delikatnie.
-Wydaje mi się, że musisz mi coś wyjaśnić.. - zaczęłam ostrożnie - kim był ten facet, który dzisiaj do nas przyszedł?
Na twarzy mamy pojawił się grymas. To zdecydowanie nie był dla niej przyjemny temat.
-Destiny, nie sądzę, byś musiała to wiedzieć..
-A ja sądzę, bo nie daje mi to spokoju! Wiem, że to ktoś z twojej przeszłości, a ja mam dość tych ciągłych tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Mam prawie 17 lat, chyba mogę wiedzieć co takiego kiedyś się stało, że teraz nie chcesz o tym rozmawiać. Proszę cie..
Zawahała się. Widziałam, że walczy sama ze sobą, czy opowiedzieć mi tę historię, czy też nie.
-W porządku, niech ci będzie - odpowiedziała w końcu - ale musisz pojechać ze mną w jedno miejsce.
-Jakie miejsce? - spytałam poirytowana - Nie możemy porozmawiać tutaj?
-Będzie mi łatwiej - powiedziała z delikatnym uśmiechem - i będziemy same.
-Okey, niech będzie..
Wspólnie zeszłyśmy na dół i skierowałyśmy się prosto do samochodu. Mama powiedziała coś tacie na ucho, na co on tylko pokiwał głową i po chwili już jechałyśmy w nieznanym mi kierunku. Kiedy zatrzymałyśmy się niedaleko jakiegoś mostu, byłam całkiem zdezorientowana, dlaczego mama zabrała mnie akurat tutaj. Po chwili jednak wszystko stało się jasne. Nie był to zwykły most. Na jego barierkach przypięte były setki, a nawet tysiące małych, miedzianych kłódek. Mama zatrzymała się w pewnym momencie i przykucnęła. Zrobiłam to samo i zobaczyłam tę jedną, małą kłódkę z wyrytymi inicjałami H&R w serduszku. Coś chwyciło mnie za serce. Kłódka moich rodziców.
-Harry zabrał mnie tutaj pewnej nocy, około trzeciej - powiedziała z sentymentem - pamiętam, jak mnie wtedy obudził i jak bardzo nie chciało mi się wychodzić z pokoju.. Nie wiedziałam, po jaką cholerę zabrał mnie na most o 3 w nocy! A wtedy wyciągnął tą kłódkę i powiedział, jak bardzo mnie kocha.. Legenda głosi, że jeżeli dwoje zakochanych przypnie swoją kłódkę na tym moście, to już na zawsze pozostaną razem. Będą wieczni tak, jak ona. Zauważyłaś, że Harry codziennie nosi na szyi łańcuszek z małym kluczykiem i nigdy go nie ściąga?
-To klucz to waszej kłódki? - spytałam niemal szeptem.
-Tak - odpowiedziała z szerokim uśmiechem - i nigdy się z nim nie rozstaje. Może to sentymentalne i głupie, ale.. miałam wtedy 18 lat, a do teraz to wszystko wywołuje wspomnienia. Zabrałam cię tu dzisiaj, ponieważ chcesz poznać historię, którą starałam się wymazać z pamięci. Historię sprzed ponad 16 lat, kiedy nic nie było łatwe i kiedy miłość moja i Harrego była wystawiona na wielką próbę. Destiny, proszę cię tylko o jedno. To zostaje między nami. To wszystko to przeszłość, do której naprawdę nie chcę wracać. Chcę, żebyś wiedziała, że kocham twojego ojca ponad życie i nikt oprócz niego się dla mnie nie liczy.
-W porządku... ale po twoich słowach coraz bardziej zaczynam się bać, mamo..
-Obiecaj mi, że to, co teraz ci powiem, nijak nie wpłynie na twoje relacje z ojcem. Bo nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby coś w naszej rodzinie się popsuło.
-Obiecuję, mamo. Więc o co chodzi?
Usiadłyśmy na drewnianym moście naprzeciwko siebie. Nie zważałyśmy nawet na to, że było brudno. Mama spojrzała na mnie i zaczęła opowiadać..
-16 lat temu ja i Harry byliśmy w sobie bardzo zakochani. Dosłownie świata nie widzieliśmy poza sobą. Wszystko komplikował fakt, że on był sławny, a ja nie. Byłam normalną, zwykłą dziewczyną bez góry forsy i wysokiego statusu społecznego. Nikomu oprócz Modest to nie przeszkadzało. Kiedy Paul, menadżer chłopaków dowiedział się o tym, że jesteśmy razem, wpadł w szał.. Bo tak nie mogło być. Oni potrzebowali rozgłosu i sławy, a nie wojny w mediach. Dlatego rozkazał Harremu, żeby ze mną zerwał, bo inaczej odwołałby jedną z ważniejszych tras koncertowych. A on nie miał wyboru.. Z tym, że dla mnie był gotowy na wszystko. Spotykaliśmy się potajemnie. Przed kamerami byliśmy zwykłymi przyjaciółmi, a gdy byliśmy sami, po prostu byliśmy sobą. Do pewnego czasu.. Paul wymyślił plan idealny niszcząc przy tym cały nasz związek. Harry zaczął spotykać się z Carmen Welch..
-Z Carmen?! - przerwałam jej w kompletnym szoku - To przecież jedna z moich ulubionych aktorek!
-Destiny, daj mi dokończyć.. - westchnęła mama - spotykał się z nią tylko publicznie, żeby w gazetach i całym świecie mediów wszyscy byli przekonani, że są razem i że się kochają.. żeby ludzie zapomnieli o mnie i o ich podejrzeniach dotyczących mnie i Harrego. Na początek dawałam jakoś radę, ale to wszystko mnie przerosło i zaczęło wymykać się spod kontroli.. coraz częściej się kłóciliśmy, coraz mniej się widywaliśmy.. między nami atmosfera była nie do wytrzymania. Oddaliliśmy się od siebie wręcz na kilometry. A punktem kulminacyjnym tego wszystkiego było to, że przyłapałam go w łóżku z Carmen w noc po ślubie Gemmy..
W tym momencie mnie zatkało. Otworzyłam usta ze zdziwienia i patrzyłam na mamę w kompletnym szoku, nie wierząc w słowa, które wypowiedziała.
-To był nasz koniec - kontynuowała - zerwałam z nim definitywnie, nie chciałam go znać, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.. wiele nocy przepłakałam, wiele wycierpiałam i było mi naprawdę cholernie ciężko. A miałam wtedy jednego przyjaciela. To był właśnie ten facet, który nas dzisiaj odwiedził. Nazywa się Nate Bloom. Zaopiekował się mną wtedy. Pomagał mi, wspierał, opiekował się mną i za nic nie pozwolił go załamać. Z czasem się w nim zakochałam i zaczęliśmy się spotykać. Dla Harrego był to cios poniżej pasa, bo zrozumiał swój wielki błąd i starał się o mnie.. niemal codziennie przychodził, przepraszał, prosił o następne szanse, choć ja nie chciałam go znać. Mówił, że mnie kocha, że jestem jedyna, najważniejsza.. Dla mnie to nie miało znaczenia, bo myślałam, że zakochałam się na nowo.. Ale znowu wszystko się zmieniło - westchnęła - bo wybaczyłam Harremu.. bo zrozumiałam, że nie potrafię bez niego wytrzymać. Bo zrozumiałam, że wciąż był mi bliski. I tutaj znów pojawiły się komplikacje. Bo Nate dostał propozycję nagrania własnej płyty. Z tym, że musiał wylecieć do USA, a ja miałam lecieć z nim. Wiedział, że wciąż coś czułam do twojego ojca, Des.. on wiedział. Dlatego postawił mi ultimatum. Albo wylatuję z nim do Stanów i zaczynam od nowa.. albo zostaję w Londynie i zapominam, że kiedykolwiek coś dla mnie znaczył. Zapewne domyślasz się, jaką podjęłam decyzję. Zostałam w Londynie bo dotarło do mnie, że mimo tych wszystkich cierpień, nadal kochałam tylko i wyłącznie Hazzę. Pogodziliśmy się. Znów byliśmy razem. Z tym, że Paul zrozumiał swój błąd i dowiedział się o nas cały świat. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Zaszłam w ciążę, wzięliśmy ślub i do tej pory wciąż się kochamy. Te wydarzenia wiele nas nauczyły, Destiny. Ale miłość jest nieograniczona i wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Jestem szczęśliwa, bo mam przy sobie mężczyznę, którego kocham ponad życie i wspaniałą córkę, która jest owocem tej naszej wielkiej miłości. Znasz już całą historię. Wcale nie było łatwo mi ją opowiedzieć, ale masz prawo ją znać. To, co z tym zrobisz, zależy tylko od ciebie.
Między nami zapadło milczenie. W mojej głowie panował chaos. Spodziewałam się wszystkiego.. naprawdę wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Tata zdradził mamę? W dodatku z jedną z moich ulubionych aktorek? A mama była z facetem, który jest idolem mojej przyjaciółki? Wiedziałam, że skądś go kojarzę. Oczywiście. Nate Bloom - wielka gwiazda rockowej sceny muzycznej i idol Jasmine. Nie mieściło mi się to w głowie. Moja psychika powoli zaczynała siadać.
-A.. dlaczego on dzisiaj do nas przyszedł? - spytałam w końcu.
-Nie wiem.. - odpowiedziała cicho - nie miałam z nim żadnego kontaktu, odkąd postanowiłam zostać w Londynie z Harrym. Dlatego byłam w takim szoku, gdy zobaczyłam go w drzwiach naszego domu.
-Ale.. on niczego nam nie rozwali, prawda? Nic do niego nie czujesz?
-Destiny.. kocham tylko i wyłącznie twojego ojca. Nate to stara i nieważna historia, do której za nic nie chcę wracać. Niczego nam nie rozwali, nie pozwolę na to.
-W porządku.. skoro tak mówisz, to zapewne tak jest.. i dziękuję, że mi to opowiedziałaś, mamo.
-Kiedyś w końcu musiałaś to usłyszeć - uśmiechnęła się delikatnie - to przeszłość. I niech nie ingeruje w teraźniejszość, bo to kompletnie bez sensu.
-No dobrze.. postaram się jakoś to przetrawić. A tata wie, że mi o tym powiedziałaś?
-Wie. I uwierz mi, że naprawdę bardzo boi się twojej reakcji. Już wystarczająco w życiu przecierpiał, zresztą ja również. Nie chce, żeby znowu coś się popsuło. A teraz wracajmy bo za kilka godzin wychodzimy, a naprawdę nie chcę się spóźnić.
-Wychodzimy? - zdziwiłam się - Gdzie?
-Na przyjęcie z okazji 15 rocznicy ślubu Libby i Liama, zapomniałaś?
Miałam ochotę palnąć się w głowę. Jak mogłam zapomnieć? Wstałyśmy z mostu i już miałyśmy iść, ale chwyciłam mamę za ramię. Odwróciła się do mnie, a ja zwyczajnie się do niej przytuliłam. Odwzajemniła gest i ucałowała mnie w głowę.
-Kocham cię - powiedziałam.
-Ja ciebie też słoneczko..
Po tych słowach po prostu wróciłyśmy do domu. Tata siedział w salonie, ale na nasz widok od razu wstał. Widziałam, że się denerwuje. Bał się mojej reakcji, ale mama miała rację. Przeszłość pozostanie przeszłością. Podeszłam do niego i przytuliłam. Wyraźnie odetchnął z ulgą i przycisnął mnie do siebie. Naprawdę miałam najwspanialszych rodziców na ziemi. Mimo tego, że kiedyś ich sytuacja była bardzo skomplikowana i trudna. Ich miłość pokonała wszystko i właśnie to było w tym najpiękniejsze.
Poszłam na górę i zaczęłam się przygotowywać. Jak mogłam zapomnieć o rocznicy ślubu, skoro wszyscy o tym nadawali od dłuższego czasu? Chyba zwyczajnie miałam zbyt wiele na głowie. Wykąpałam się, umalowałam, ułożyłam włosy i ubrałam się w TEN zestaw. Mówiłam już, jak bardzo nienawidziłam szpilek? Ale cóż - mus to mus. Wiedziałam, że muszę wyglądać idealnie i elegancko. Zeszłam na dół, a rodzice już na mnie czekali. Mama prezentowała się prześlicznie w TEJ stylizacji. Uśmiechnęłam się do niej i wspólnie pojechaliśmy do restauracji ELVIT, w której miało miejsce przyjęcie. Był to duży i bardzo elegancki lokal z wielką salą balową. Jeden z najlepszych i najdroższych w całej Anglii. Tylko nielicznych było stać na wynajem, a zwłaszcza na tak duże przyjęcie. Weszliśmy do środka i niemal od razu dostrzegliśmy całą resztę. Zayn, Natalie, Niall, Jane, Libby, Liam, Dylan i Louis siedzieli przy długim stole nakrytym jedwabnym obrusem. Na widok Louisa znów zakuło mnie w klatce piersiowej, ale nie dałam po sobie niczego poznać. Dołączyliśmy do nich i zajęliśmy swoje miejsca. Kilka minut później wszystko się rozpoczęło. Zebrało się naprawdę wiele gości. Ponad połowy z nich nie znałam, a resztę kojarzyłam z widzenia, gazet i opowieści rodziców.Po uroczystym obiedzie, toaście i złożeniu życzeń, jakiś zespół zaczął grać a ludzie zaczęli się bawić. Zostaliśmy tylko w swoim gronie. I właśnie wtedy podekscytowana ciocia Libby nachyliła się nad stolikiem i powiedziała:
-Moi drodzy kochani, mam niespodziankę. Jestem w ciąży!
Wszyscy zareagowali bardzo entuzjastycznie. Nareszcie! Popatrzyliśmy na siebie z Dylanem znacząco i oddaliliśmy się od stolika, zanim tamci zaczęli nadawać o płci, imionach i innych duperelach związanych z narodzinami bobasa. Podeszliśmy do czekoladowej fontanny i przegryzając owoce i inne smakołyki, patrzyliśmy jak inni świetnie się bawią.
-Jak się trzymasz? - spytał Dyla.
-W porządku. Nie mam na co narzekać. Rozmawiałam dzisiaj z mamą..
-Mhm.. o czym?
-O wszystkim.. o tej całej sytuacji z przeszłości. Wiem już wszystko. Powiedz mi tylko jedno, Dyl. Skąd ty do cholery wiedziałeś o czymkolwiek?
-O co ci chodzi? O czym ty mówisz? - spytał totalnie zdziwiony.
-Wiedziałeś, kim była Carmen.
-Ach.. to.. - odetchnął z ulgą - podsłuchałem kiedyś rodziców, jak o niej rozmawiali, bo grała w jakimś tam filmie, czy coś. Ale nie chciałem nic paplać.
-Znam całą historię.. i wcale nie jest mi z tym jakoś dobrze. Ale przynajmniej wiem, co się wydarzyło. Przeszłość... niech lepiej zostanie przeszłością.
-Rozumiem, że nie chcesz się tym dzielić, prawda?
-Obiecałam mamie, że to zostanie tylko między nami. Nie będę o tym paplać. To ich sprawy i tego się trzymajmy.
-Tu masz całkowitą rację.
-A jak tam z Vanessą?
-Nijak - burknął - znalazła sobie innego.
-Że co? - zdziwiłam się - Jak to innego? Podobno wyraźnie chciała coś od ciebie..
-Mam to gdzieś - wzruszył ramionami - w sumie to jest mi obojętna. Nie mam z nią wspólnych tematów ani nic. Jestem wolny i dobrze mi z tym. A jak u ciebie?
-U mnie z czym?
-Z Mattem... bo coś mi się wydaje, że się do siebie coraz bardziej zbliżacie.. mylę się?
-Matt to mój przyjaciel - odpowiedziałam pewnie - i nic poza tym. Wiesz, że nie jestem osobą, która bawi się w uczucia. Kiedyś znajdę sobie faceta, ale jeszcze nie czas na takie wybryki.
-Nigdy cię nie ogarnę..
-To lepiej dla ciebie.
Zaśmialiśmy się i Dyl poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się bez niczego, bo był naprawdę świetnym tancerzem. Tego wieczoru bawiłam się naprawdę świetnie. Co jakiś czas zerkałam w stronę rodziców i uśmiechałam się pod nosem. Cały czas byli obok siebie. Albo się tulili, albo coś szeptali, albo całowali. Wiedziałam, że to musi być naprawdę wielka miłość. I pragnęłam kiedyś przeżyć coś równie wspaniałego i magicznego....
-Ach tak.. - odpowiedział.
Między nami zapadła niezręczna cisza. Po co ja w ogóle obok niego usiadłam? Nie mogłam zwyczajnie kupić kawy i sobie pójść? Idiotka.. Już chciałam się podnieść i po prostu wyjść, gdy on znów się odezwał.
-Destiny.. chciałem przeprosić cię za wczoraj - powiedział lekko skrępowany - po prostu za dużo wypiłem i nie wiedziałem, co robię. Nie chcę, żeby to w jakikolwiek sposób odbiło się na naszej relacji.
-Emm.. nie no, wszystko okey. Przecież nic takiego się nie stało, po prostu tańczyliśmy..
-Pomijając fakt, że byłaś w klubie, w którym w ogóle nie powinno cię być..
-Impreza to impreza - powiedziałam, wzruszając ramionami.
-Jesteś za młoda..
-Wczoraj ci to nie przeszkadzało - przerwałam mu wściekła.
Zaniemówił. Moje słowa go zaskoczyły i wydawał się być skrępowany. I dobrze.
-Nawet mój ojciec tak się nie zachowuje - powiedziałam - wrzuć na luz panie Tomlinson. Imprezuje gdzie chce i z kim chce i nie ma w tym żadnego twojego interesu.
Po tych słowach wstałam i wyszłam z lokalu, zostawiając go samego. Choć nie na długo, bo przez szybę widziałam, jak dosiada się do niego jakaś wysoka, szczupła blondynka. Straciłam humor na cokolwiek. Już nawet nie chciało mi się iść na zakupy z Jasmine, choć na to zawsze byłam chętna i gotowa. Chciałam do niej zadzwonić i umówić się na inny dzień, ale przecież nie mogłam jej tak wystawić. Ogarnęłam się i 15 minut później spotkałam się z przyjaciółką pod Victoria's Secret.
Po kilku godzinach łażenia po sklepach miałam już całkowicie dość. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu i wypytać mamy o tajemniczego mężczyznę. Jas miała jednak inne plany. Naprawdę nie chciałam się z nią kłócić, ale tego dnia zwyczajnie nie miałam humoru na więcej. Ciągle zastanawiałam się, kim była ta wysoka blondyna, która przysiadła się do Louisa po moim odejściu. W sumie nawet nie powinno mnie to obchodzić, a jednak wciąż siedziało mi to w głowie.
-Des, wszystko okey? - spytała w końcu Jasmine - Dziwnie się zachowujesz..
-Dziwnie to znaczy?
-Mało się odzywasz, praktycznie niczego nie oglądasz i jesteś jakaś przygaszona.. o czym ty tak myślisz? Tylko mi nie mów, że o Louisie..
Trafiła. Uśmiechnęłam się do niej w odpowiedzi.
-Nawet mnie nie denerwuj.. to nie jest normalne.
-Jas, daj spokój - westchnęłam - nie jestem głupia, wiem co robię. Nie musisz się o mnie martwić. A teraz przepraszam cię, ale muszę wrócić do domu.. Już długo mnie nie ma, a obiecałam mamie pomóc przy obiedzie. Ostatnio spędzam z nią za mało czasu i głupio się z tym czuję..
-W porządku, nie ma sprawy.. a rozmawiałaś z Mattem?
-Na razie nie. I póki co nie mam zamiaru.
-Wiesz, że nie chciał cię zdenerwować.. po prostu zależy mu na tobie i nie chciał, żeby jakiś starszy facet się do ciebie dobierał..
-Jasmine, teraz ty zaczynasz? - spytałam wkurzona - Wrzućcie wszyscy na luz, do cholery! Wiem, co robię.
Po tych słowach wywróciłam oczami i przytuliłam ją. Wolnym krokiem ruszyłam w kierunku domu. Po drodze nieco się uspokoiłam i opanowałam emocje. Weszłam do środka i od razu poszłam do siebie, żeby poprawić makijaż i przebrać się w coś wygodnego. Zaraz po obiedzie, gdy mama poszła do sypialni, żeby jak zwykle odpocząć, od razu do niej poszłam. Musiałam czegoś się dowiedzieć. Usiadłam obok niej na łóżku, a ona odłożyła książkę, którą właśnie miała czytać, na nocny stolik.
-Coś się stało, kochanie? - spytała, jak zwykle delikatnie.
-Wydaje mi się, że musisz mi coś wyjaśnić.. - zaczęłam ostrożnie - kim był ten facet, który dzisiaj do nas przyszedł?
Na twarzy mamy pojawił się grymas. To zdecydowanie nie był dla niej przyjemny temat.
-Destiny, nie sądzę, byś musiała to wiedzieć..
-A ja sądzę, bo nie daje mi to spokoju! Wiem, że to ktoś z twojej przeszłości, a ja mam dość tych ciągłych tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Mam prawie 17 lat, chyba mogę wiedzieć co takiego kiedyś się stało, że teraz nie chcesz o tym rozmawiać. Proszę cie..
Zawahała się. Widziałam, że walczy sama ze sobą, czy opowiedzieć mi tę historię, czy też nie.
-W porządku, niech ci będzie - odpowiedziała w końcu - ale musisz pojechać ze mną w jedno miejsce.
-Jakie miejsce? - spytałam poirytowana - Nie możemy porozmawiać tutaj?
-Będzie mi łatwiej - powiedziała z delikatnym uśmiechem - i będziemy same.
-Okey, niech będzie..
Wspólnie zeszłyśmy na dół i skierowałyśmy się prosto do samochodu. Mama powiedziała coś tacie na ucho, na co on tylko pokiwał głową i po chwili już jechałyśmy w nieznanym mi kierunku. Kiedy zatrzymałyśmy się niedaleko jakiegoś mostu, byłam całkiem zdezorientowana, dlaczego mama zabrała mnie akurat tutaj. Po chwili jednak wszystko stało się jasne. Nie był to zwykły most. Na jego barierkach przypięte były setki, a nawet tysiące małych, miedzianych kłódek. Mama zatrzymała się w pewnym momencie i przykucnęła. Zrobiłam to samo i zobaczyłam tę jedną, małą kłódkę z wyrytymi inicjałami H&R w serduszku. Coś chwyciło mnie za serce. Kłódka moich rodziców.
-Harry zabrał mnie tutaj pewnej nocy, około trzeciej - powiedziała z sentymentem - pamiętam, jak mnie wtedy obudził i jak bardzo nie chciało mi się wychodzić z pokoju.. Nie wiedziałam, po jaką cholerę zabrał mnie na most o 3 w nocy! A wtedy wyciągnął tą kłódkę i powiedział, jak bardzo mnie kocha.. Legenda głosi, że jeżeli dwoje zakochanych przypnie swoją kłódkę na tym moście, to już na zawsze pozostaną razem. Będą wieczni tak, jak ona. Zauważyłaś, że Harry codziennie nosi na szyi łańcuszek z małym kluczykiem i nigdy go nie ściąga?
-To klucz to waszej kłódki? - spytałam niemal szeptem.
-Tak - odpowiedziała z szerokim uśmiechem - i nigdy się z nim nie rozstaje. Może to sentymentalne i głupie, ale.. miałam wtedy 18 lat, a do teraz to wszystko wywołuje wspomnienia. Zabrałam cię tu dzisiaj, ponieważ chcesz poznać historię, którą starałam się wymazać z pamięci. Historię sprzed ponad 16 lat, kiedy nic nie było łatwe i kiedy miłość moja i Harrego była wystawiona na wielką próbę. Destiny, proszę cię tylko o jedno. To zostaje między nami. To wszystko to przeszłość, do której naprawdę nie chcę wracać. Chcę, żebyś wiedziała, że kocham twojego ojca ponad życie i nikt oprócz niego się dla mnie nie liczy.
-W porządku... ale po twoich słowach coraz bardziej zaczynam się bać, mamo..
-Obiecaj mi, że to, co teraz ci powiem, nijak nie wpłynie na twoje relacje z ojcem. Bo nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby coś w naszej rodzinie się popsuło.
-Obiecuję, mamo. Więc o co chodzi?
Usiadłyśmy na drewnianym moście naprzeciwko siebie. Nie zważałyśmy nawet na to, że było brudno. Mama spojrzała na mnie i zaczęła opowiadać..
-16 lat temu ja i Harry byliśmy w sobie bardzo zakochani. Dosłownie świata nie widzieliśmy poza sobą. Wszystko komplikował fakt, że on był sławny, a ja nie. Byłam normalną, zwykłą dziewczyną bez góry forsy i wysokiego statusu społecznego. Nikomu oprócz Modest to nie przeszkadzało. Kiedy Paul, menadżer chłopaków dowiedział się o tym, że jesteśmy razem, wpadł w szał.. Bo tak nie mogło być. Oni potrzebowali rozgłosu i sławy, a nie wojny w mediach. Dlatego rozkazał Harremu, żeby ze mną zerwał, bo inaczej odwołałby jedną z ważniejszych tras koncertowych. A on nie miał wyboru.. Z tym, że dla mnie był gotowy na wszystko. Spotykaliśmy się potajemnie. Przed kamerami byliśmy zwykłymi przyjaciółmi, a gdy byliśmy sami, po prostu byliśmy sobą. Do pewnego czasu.. Paul wymyślił plan idealny niszcząc przy tym cały nasz związek. Harry zaczął spotykać się z Carmen Welch..
-Z Carmen?! - przerwałam jej w kompletnym szoku - To przecież jedna z moich ulubionych aktorek!
-Destiny, daj mi dokończyć.. - westchnęła mama - spotykał się z nią tylko publicznie, żeby w gazetach i całym świecie mediów wszyscy byli przekonani, że są razem i że się kochają.. żeby ludzie zapomnieli o mnie i o ich podejrzeniach dotyczących mnie i Harrego. Na początek dawałam jakoś radę, ale to wszystko mnie przerosło i zaczęło wymykać się spod kontroli.. coraz częściej się kłóciliśmy, coraz mniej się widywaliśmy.. między nami atmosfera była nie do wytrzymania. Oddaliliśmy się od siebie wręcz na kilometry. A punktem kulminacyjnym tego wszystkiego było to, że przyłapałam go w łóżku z Carmen w noc po ślubie Gemmy..
W tym momencie mnie zatkało. Otworzyłam usta ze zdziwienia i patrzyłam na mamę w kompletnym szoku, nie wierząc w słowa, które wypowiedziała.
-To był nasz koniec - kontynuowała - zerwałam z nim definitywnie, nie chciałam go znać, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.. wiele nocy przepłakałam, wiele wycierpiałam i było mi naprawdę cholernie ciężko. A miałam wtedy jednego przyjaciela. To był właśnie ten facet, który nas dzisiaj odwiedził. Nazywa się Nate Bloom. Zaopiekował się mną wtedy. Pomagał mi, wspierał, opiekował się mną i za nic nie pozwolił go załamać. Z czasem się w nim zakochałam i zaczęliśmy się spotykać. Dla Harrego był to cios poniżej pasa, bo zrozumiał swój wielki błąd i starał się o mnie.. niemal codziennie przychodził, przepraszał, prosił o następne szanse, choć ja nie chciałam go znać. Mówił, że mnie kocha, że jestem jedyna, najważniejsza.. Dla mnie to nie miało znaczenia, bo myślałam, że zakochałam się na nowo.. Ale znowu wszystko się zmieniło - westchnęła - bo wybaczyłam Harremu.. bo zrozumiałam, że nie potrafię bez niego wytrzymać. Bo zrozumiałam, że wciąż był mi bliski. I tutaj znów pojawiły się komplikacje. Bo Nate dostał propozycję nagrania własnej płyty. Z tym, że musiał wylecieć do USA, a ja miałam lecieć z nim. Wiedział, że wciąż coś czułam do twojego ojca, Des.. on wiedział. Dlatego postawił mi ultimatum. Albo wylatuję z nim do Stanów i zaczynam od nowa.. albo zostaję w Londynie i zapominam, że kiedykolwiek coś dla mnie znaczył. Zapewne domyślasz się, jaką podjęłam decyzję. Zostałam w Londynie bo dotarło do mnie, że mimo tych wszystkich cierpień, nadal kochałam tylko i wyłącznie Hazzę. Pogodziliśmy się. Znów byliśmy razem. Z tym, że Paul zrozumiał swój błąd i dowiedział się o nas cały świat. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Zaszłam w ciążę, wzięliśmy ślub i do tej pory wciąż się kochamy. Te wydarzenia wiele nas nauczyły, Destiny. Ale miłość jest nieograniczona i wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Jestem szczęśliwa, bo mam przy sobie mężczyznę, którego kocham ponad życie i wspaniałą córkę, która jest owocem tej naszej wielkiej miłości. Znasz już całą historię. Wcale nie było łatwo mi ją opowiedzieć, ale masz prawo ją znać. To, co z tym zrobisz, zależy tylko od ciebie.
Między nami zapadło milczenie. W mojej głowie panował chaos. Spodziewałam się wszystkiego.. naprawdę wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Tata zdradził mamę? W dodatku z jedną z moich ulubionych aktorek? A mama była z facetem, który jest idolem mojej przyjaciółki? Wiedziałam, że skądś go kojarzę. Oczywiście. Nate Bloom - wielka gwiazda rockowej sceny muzycznej i idol Jasmine. Nie mieściło mi się to w głowie. Moja psychika powoli zaczynała siadać.
-A.. dlaczego on dzisiaj do nas przyszedł? - spytałam w końcu.
-Nie wiem.. - odpowiedziała cicho - nie miałam z nim żadnego kontaktu, odkąd postanowiłam zostać w Londynie z Harrym. Dlatego byłam w takim szoku, gdy zobaczyłam go w drzwiach naszego domu.
-Ale.. on niczego nam nie rozwali, prawda? Nic do niego nie czujesz?
-Destiny.. kocham tylko i wyłącznie twojego ojca. Nate to stara i nieważna historia, do której za nic nie chcę wracać. Niczego nam nie rozwali, nie pozwolę na to.
-W porządku.. skoro tak mówisz, to zapewne tak jest.. i dziękuję, że mi to opowiedziałaś, mamo.
-Kiedyś w końcu musiałaś to usłyszeć - uśmiechnęła się delikatnie - to przeszłość. I niech nie ingeruje w teraźniejszość, bo to kompletnie bez sensu.
-No dobrze.. postaram się jakoś to przetrawić. A tata wie, że mi o tym powiedziałaś?
-Wie. I uwierz mi, że naprawdę bardzo boi się twojej reakcji. Już wystarczająco w życiu przecierpiał, zresztą ja również. Nie chce, żeby znowu coś się popsuło. A teraz wracajmy bo za kilka godzin wychodzimy, a naprawdę nie chcę się spóźnić.
-Wychodzimy? - zdziwiłam się - Gdzie?
-Na przyjęcie z okazji 15 rocznicy ślubu Libby i Liama, zapomniałaś?
Miałam ochotę palnąć się w głowę. Jak mogłam zapomnieć? Wstałyśmy z mostu i już miałyśmy iść, ale chwyciłam mamę za ramię. Odwróciła się do mnie, a ja zwyczajnie się do niej przytuliłam. Odwzajemniła gest i ucałowała mnie w głowę.
-Kocham cię - powiedziałam.
-Ja ciebie też słoneczko..
Po tych słowach po prostu wróciłyśmy do domu. Tata siedział w salonie, ale na nasz widok od razu wstał. Widziałam, że się denerwuje. Bał się mojej reakcji, ale mama miała rację. Przeszłość pozostanie przeszłością. Podeszłam do niego i przytuliłam. Wyraźnie odetchnął z ulgą i przycisnął mnie do siebie. Naprawdę miałam najwspanialszych rodziców na ziemi. Mimo tego, że kiedyś ich sytuacja była bardzo skomplikowana i trudna. Ich miłość pokonała wszystko i właśnie to było w tym najpiękniejsze.
Poszłam na górę i zaczęłam się przygotowywać. Jak mogłam zapomnieć o rocznicy ślubu, skoro wszyscy o tym nadawali od dłuższego czasu? Chyba zwyczajnie miałam zbyt wiele na głowie. Wykąpałam się, umalowałam, ułożyłam włosy i ubrałam się w TEN zestaw. Mówiłam już, jak bardzo nienawidziłam szpilek? Ale cóż - mus to mus. Wiedziałam, że muszę wyglądać idealnie i elegancko. Zeszłam na dół, a rodzice już na mnie czekali. Mama prezentowała się prześlicznie w TEJ stylizacji. Uśmiechnęłam się do niej i wspólnie pojechaliśmy do restauracji ELVIT, w której miało miejsce przyjęcie. Był to duży i bardzo elegancki lokal z wielką salą balową. Jeden z najlepszych i najdroższych w całej Anglii. Tylko nielicznych było stać na wynajem, a zwłaszcza na tak duże przyjęcie. Weszliśmy do środka i niemal od razu dostrzegliśmy całą resztę. Zayn, Natalie, Niall, Jane, Libby, Liam, Dylan i Louis siedzieli przy długim stole nakrytym jedwabnym obrusem. Na widok Louisa znów zakuło mnie w klatce piersiowej, ale nie dałam po sobie niczego poznać. Dołączyliśmy do nich i zajęliśmy swoje miejsca. Kilka minut później wszystko się rozpoczęło. Zebrało się naprawdę wiele gości. Ponad połowy z nich nie znałam, a resztę kojarzyłam z widzenia, gazet i opowieści rodziców.Po uroczystym obiedzie, toaście i złożeniu życzeń, jakiś zespół zaczął grać a ludzie zaczęli się bawić. Zostaliśmy tylko w swoim gronie. I właśnie wtedy podekscytowana ciocia Libby nachyliła się nad stolikiem i powiedziała:
-Moi drodzy kochani, mam niespodziankę. Jestem w ciąży!
Wszyscy zareagowali bardzo entuzjastycznie. Nareszcie! Popatrzyliśmy na siebie z Dylanem znacząco i oddaliliśmy się od stolika, zanim tamci zaczęli nadawać o płci, imionach i innych duperelach związanych z narodzinami bobasa. Podeszliśmy do czekoladowej fontanny i przegryzając owoce i inne smakołyki, patrzyliśmy jak inni świetnie się bawią.
-Jak się trzymasz? - spytał Dyla.
-W porządku. Nie mam na co narzekać. Rozmawiałam dzisiaj z mamą..
-Mhm.. o czym?
-O wszystkim.. o tej całej sytuacji z przeszłości. Wiem już wszystko. Powiedz mi tylko jedno, Dyl. Skąd ty do cholery wiedziałeś o czymkolwiek?
-O co ci chodzi? O czym ty mówisz? - spytał totalnie zdziwiony.
-Wiedziałeś, kim była Carmen.
-Ach.. to.. - odetchnął z ulgą - podsłuchałem kiedyś rodziców, jak o niej rozmawiali, bo grała w jakimś tam filmie, czy coś. Ale nie chciałem nic paplać.
-Znam całą historię.. i wcale nie jest mi z tym jakoś dobrze. Ale przynajmniej wiem, co się wydarzyło. Przeszłość... niech lepiej zostanie przeszłością.
-Rozumiem, że nie chcesz się tym dzielić, prawda?
-Obiecałam mamie, że to zostanie tylko między nami. Nie będę o tym paplać. To ich sprawy i tego się trzymajmy.
-Tu masz całkowitą rację.
-A jak tam z Vanessą?
-Nijak - burknął - znalazła sobie innego.
-Że co? - zdziwiłam się - Jak to innego? Podobno wyraźnie chciała coś od ciebie..
-Mam to gdzieś - wzruszył ramionami - w sumie to jest mi obojętna. Nie mam z nią wspólnych tematów ani nic. Jestem wolny i dobrze mi z tym. A jak u ciebie?
-U mnie z czym?
-Z Mattem... bo coś mi się wydaje, że się do siebie coraz bardziej zbliżacie.. mylę się?
-Matt to mój przyjaciel - odpowiedziałam pewnie - i nic poza tym. Wiesz, że nie jestem osobą, która bawi się w uczucia. Kiedyś znajdę sobie faceta, ale jeszcze nie czas na takie wybryki.
-Nigdy cię nie ogarnę..
-To lepiej dla ciebie.
Zaśmialiśmy się i Dyl poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się bez niczego, bo był naprawdę świetnym tancerzem. Tego wieczoru bawiłam się naprawdę świetnie. Co jakiś czas zerkałam w stronę rodziców i uśmiechałam się pod nosem. Cały czas byli obok siebie. Albo się tulili, albo coś szeptali, albo całowali. Wiedziałam, że to musi być naprawdę wielka miłość. I pragnęłam kiedyś przeżyć coś równie wspaniałego i magicznego....
___________________________________
JEZU! Nie wierzę, że udało mi się to skończyć.. już naprawdę traciłam nadzieję..
Ale jednak przeczytanie od początku całego ORTL dało mi trochę nowych pomysłów i wątków, i tego wszystkiego, także... OTO JESTEM :3
Trochę się pozbierałam, sytuacja się nieco uspokoiła, a dzisiaj zrobiłam sobie labę i nie byłam w szkole, dlatego 4 godziny siedziałam na tym rozdziałem, ale w końcu udało mi się skończyć!
Przepraszam, że tak długo, wiem, że jestem okropna.. :<
No, ale jedziemy dalej! :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
Następny wkrótce :*